wtorek, 11 września 2012

Podstawy walki mieczem: Sprzęt do walki mieczem

Do ćwiczeń walki mieczem będziemy potrzebować... miecza. Zaskakujące, prawda? A tak na poważnie. Jeśli chcemy próbować walk kontaktowych to będziemy potrzebowali również stosownego opancerzenia. Inaczej nasza kariera zakończy się bardzo szybko.

Wbrew niektórym opiniom nie da się na dłuższą metę walczyć mieczem bez ochraniaczy. Raz, że to walka do pierwszego mocnego trafienia. Dwa, że zatrzymywanie ciosów wypacza sens treningów. Chcesz się nauczyć bić mocno to musisz mocno uderzać. Proste.

Broń treningowa


Repliki
Najlepiej ćwiczyć porządnymi replikami stalowymi o parametrach potwierdzonych badaniami. Wydaje się to być oczywistym. Jednak nadal wielu ludzi trenuje sztabomieczami z poprzedniej epoki RR i nie widzi żadnych problemów.

Co to sztabomiecz? Jest nim kawałek sztaby wyciętej na kształt miecza. W mrocznych początkach rekonstrukcji kowale rekompensowali swoje braki umiejętności kowalskich poprzez zwiększenie masy miecza. Z reguły dwukrotne. Użytkownicy byli zadowoleni, bo mieli wytrzymałą broń i rzemieślnicy byli zadowoleni, bo sprzedawały się ich wyroby.

Na szczęście te czasy mamy już za sobą. Miecze ogólnie ważą nadal trochę za dużo, ale nie jest to już różnica dwóch kilogramów. Historyczny miecz jednoręczny ważył 800 - 1200 gramów. Miecze długie (półtoraręczne) ważyły 1200 - 1800 gramów. Zaś wielkie miecze dwuręczne średnio miały 3 kilogramy.

Posiadając taką wiedzę już wiemy, że "jedynka" przekraczająca trzy kilo nadaje się wyłącznie do powieszenia nad kominkiem. Często podnoszą się głosy, że lepiej ćwiczyć cięższymi, bo "wyrabia się siłę". Takim osobom trzeba grzecznie wytłumaczyć, że siłę się wyrabia na siłowni.

Zbyt ciężka broń niszczy stawy i nadwyręża mięśnie (jeśli ktoś nie ma żadnego przygotowania fizycznego). Po drugie, nauczysz się technicznie znacznie mniej niż lżejszą bronią, bo kondycyjnie nie będziesz w stanie trenować z taką intensywnością i powtarzalnością. Za to przerwy będą dłuższe.

Kolejną wadą przeciążonego miecza jest jego elastyczność. Sztabomiecze są sztywne jak beton. Nie sprzyja to pracy miecza.

Dlatego zrobienie porządnej repliki to nie jest łatwa sztuka. Miecz musi być ciężki, żeby robił krzywdę. Jednocześnie musi być lekki, żeby w pełnej zbroi można nim było walczyć. Musi być sztywny, by był skuteczny przy pchnięciach. Przy tym musi być elastyczny, żeby nie pękł. Naprawdę myślisz, że zrobienie takiego miecza jest proste?

Bardzo dobrym rozwiązaniem jest zaopatrzenie się w federy. Federschwert (w skrócie "feder") to stalowy miecz treningowy. Ma charakterystyczny kształt głowni i sztych zabezpieczony puntą (można więc bezpiecznie pchać). Jest robiony ze znacznie bardziej elastycznej stali niż standardowe repliki, więc jest mniej kontuzjogenny.

Ale nie zawsze możemy trenować wyłącznie stalowymi replikami. Do takich walk potrzebujemy pełnego zestawu ochraniaczy, co kilkukrotnie zwiększa koszty zabawy. Same koszty miecza są znaczne, a przy intensywnych treningach nasza broń się zużywa i - prędzej czy później - trzeba ją będzie wymienić. Tylko nieużywane miecze nie pękają. Jak dobrać odpowiedni dla siebie miecz przeczytasz tutaj.

W związku z tym, że pomysłowość ludzka nie zna granic, podam najczęściej używane zamienniki.

Drewno
Walnę prosto z mostu. Drewno jest reliktem i już mało kto z niego korzysta. Najczęściej jest w postaci ładnie wyszlifowanych mieczy i ćwiczą nim początkujący w grupach. Najczęściej bez kontaktowo samą mechanikę i motorykę.

Jeszcze niedawno walczyło się solidnymi lagami. Były to okorowane gałęzie, które można pozyskać w każdym pobliskim lesie. Co lepsi mieli leszczynę z działki. Jednak te rozwiązania były dosyć toporne i wręcz partyzanckie.

Zalety drewna są dwie. Wagowo jest zbliżone do miecza i niskie koszty. Natomiast wad jest tyle, że zdecydowano się odłożyć je do lamusa.

Wbrew opiniom drewno wcale nie jest bezpieczniejsze od stali. Jest bardzo sztywne i niszczycielskie (zwłaszcza dla zbroi), a jeśli się to zlekceważy to kontuzja gotowa. No i najgorsze - drewno łatwo się łamie. Co kilka treningów musisz mieć wymienić. To na prawdę upierdliwe.

Do tego pała zawsze pozostanie pałą i o krawędziach tnących możesz zapomnieć. Również nie ma jelca i głowicy. Z doświadczenia wiem, że początkujący na to nie zwracają uwagi, a potem jak biorą miecz do ręki to płazują (uderzają płazem).

Jeśli jeszcze jakimś cudem używasz lagi na treningu to nie zastanawiaj się dłużej i przerzuć sie na:

Ertalony
Ertalon to tworzywo sztuczne używane w budowlance. Ktoś kiedyś wpadł na genialny pomysł, żeby przynieść to na trening i tak zostało. W całej Polsce.

W zasadzie ertalon to taka lepsza wersja drewnianej lagi. Jest mniej kontuzyjna, nie niszczy tak sprzętu i nie pęka. Wadami pozostaje wciąż kształt pały. Są wymyślane różne jelce i głowice, ale na razie wszystko jest chałpuniczą robotą. Są nawet specjalne odlewy mieczy w formach historycznych, ale są one dość drogie i nie przyjęły sie u nas.

Co w nich takiego genialnego? Pozwalają na trening w minimalnym opancerzeniu. Nie trzeba mieć hełmu, bo jakiś zamiennik (maska szermiercza, do kendo etc.) w zupełności wystarczy. Do tego wystarczają same osłony stawów i - oczywiście - przeszywanica. Można już ostro powalczyć w takim zestawie.

Czasami ertalony są dodatkowo zabezpieczane otuliną na rury i szarą taśmą (niezbędnik na każdym treningu). To jeszcze bardziej zmniejsza jego kontuzjogenność (praktycznie do zera), ale trzeba co jakiś czas naprawić piankę (rwie się na wystających krawędziach - najczęściej tarczy).

Jeśli chcesz dowiedzieć się jak zrobić własny miecz tego typu tu zapraszam do tego tematu.

Go-now
Jest to ciekawy patent mieczy piankowych produkowanych fabrycznie. Najbardziej przypominają owinięty ertalon z rękojeścią gumową. Jest to bardzo lekka broń, bezpieczna (choć przy półtorakach trzeba uważać na palce - można połamać) i świetnie nadaje się by powalczyć na rozgrzewkę.

Ktoś kiedyś skrytykował, że to nadaje się wyłącznie do szermierki plażowej. Ale nie bądźmy tacy surowi. Raczej przydatne narzędzie. Pozwoli nam wyrobić sobie refleks i pracę na dystansie.

Poza tym go-now to polski patent na tego rodzaju aktywność. Możecie go kupić za niewielkie pieniądze u producenta.

Opancerzenie


Przeszywanica
Na korpus obowiązkowo musi być przeszywanica. To absolutne minimum. Tu niestety będziemy musieli się wykosztować. Powinniśmy mieć szytą na miarę, przez profesjonalistę. Jeśli wydaje Ci się, że potrafisz uszyć dobry pikowaniec (a nigdy nie robiłeś tego wcześniej) to niestety tak Ci się tylko wydaje. 

Prędzej zrobisz coś co przypomina ludzika Miszelę, niż aketon do walki. Krój musi być idealnie dopasowany do sylwetki. Pikowanie nie może być ani za grube, ani za cienkie. Nie ma czegoś takiego jak sznurowane czy troczone rękawy albo dziury pod pachami. Nie i koniec. Kup. Choćby używany.

Repliki
Podobnie jak w przypadku broni, trenowanie w replikach zbroi wydaje się być najrozsądniejszym rozwiązaniem. I tutaj też pojawiają się podobne problemy.

Największą barierą jest cena pełnej zbroi. Niezależnie od rodzaju koszt całego wyposażenia sięga kilku tysięcy złotych. Nie ma co się czarować. Dla znacznej większości rozpoczynających przygodę z RR (a są to głównie uczniowie i studenci) ten problem jest nie do przeskoczenia.

Dlatego łatwiej dołączyć do grupy. Im dłużej dana grupa istnieje tym więcej wyposażenia posiada. Część takiego sprzętu nie jest używana i "młodzi" dostają go w opiekę. Jest to głównie opancerzenie z poprzedniej epoki odtwórstwa. Wykonane dość niewprawnie i niezbyt poprawnie historycznie. Szkoda tego wyrzucić a sprzedać się nie opłaca. Ale do treningów się jeszcze nadaje.

Wadą (a czasem zaletą) pożyczanego sprzętu jest jego dopasowanie (mniejsze lub większe) do właściciela. Jeśli zatem używamy sprzętu osoby znacznie od nas wyższej / niższej albo grubszej / chudszej to mogą być pewne problemy.

Innym problemem replik jest to, że ważą. Nawet jeśli ktoś jest dobrze zbudowany i uprawia inne sporty to ubierając pełny zestaw blach dozna szoku. Tego etapu nie da się pominąć i po prostu trzeba się przyzwyczaić. Najlepiej stopniowo, dokładając na kolejnych etapach po jednym elemencie pancerza.

Uwaga! Osoby, które nie prowadzą zbyt aktywnego trybu życia, a zwłaszcza osoby młode powinny szczególnie uważać przy tym punkcie. Obciążając nieprzygotowany organizm kilkunastoma (czasami nawet 30) kilogramami można sobie zrobić krzywdę!

Nawet jeśli ktoś jest obyty ze zbroją, a zamierza się uczyć nowych technik to trenowanie ich w pełnym garniturze nie jest opłacalne. Będąc obciążonym człowiek się szybciej męczy i potrzebuje częstszych odpoczynków. Jego powtarzalność technik spada i cały treinng jest mniej wydajny. Dlatego jeśli koniecznie musisz przetestować daną technikę w zbroi, to najpierw naucz się jej "na sucho" a dopiero potem sprawdzaj czy działa w walce.

Głównie oszczędność popchnęła ludzi do szukania zamienników, które szybko zostały docenione przez osoby poważnie podchodzące do treningów. 

Ochraniacze współczesne
W zasadzie nie ma jeszcze na rynku ofert seryjnie produkowanych ochraniaczy pod kątem walk rycerskich. Dlatego wszystkie patenty to zbieranina uciułana z innych dyscyplin sportowych. 

Najlepiej pod tym kątem są przygotowane osoby zajmujące się DESW. W tej konwencji jest to jedyna forma opancerzenia, więc musi skutecznie chronić przed kontuzjami. Jak wygląda taki sprzęt odsyłam tutaj.

Głowa
Opancerzenie pod walki rycerskie nie musi być tak wymagające jak do DESW. Przede wszystkim nie trzeba się zabezpieczyć przed sztychami, więc maskę szermierczą możemy wymienić na inne, tańsze patenty (jak maska do kendo). Nie polecam tego, ale cóż. Koszty robią swoje.

Stawy
Na stawy (kolana, łokcie) mamy całą masę różnych opcji do wyboru. Ważne, żeby osłony były sztywne. Możemy wygrzebać z szafy ochraniacze dla rowerzystów, deskorolkarzy itp. Jeśli nie posiadamy takowych to tanim kosztem możemy zakupić w internecie demobil nakolanników MO (odwrócone pasują na ręce).

Jak ktoś chce porządniejsze to najlepszym rozwiązaniem (do tej pory) jest zestaw ochraniaczy na motor, które chronią nie tylko kolano i piszczel, ale również kawałek nad kolanem.

Dopóki nie walczymy na stal* to możemy podarować sobie ochraniacze barków. Zwłaszcza gdy mamy bufiastą przeszywanicę. Współczesnych ochraniaczy na to miejsce jeszcze nie spotkałem. Dlatego jeśli już chcemy to pozostają nam repliki. Na szczęście koszty nie są zbyt duże i takie najprostsze "dekielki" można dostać za kilka dych.

Rękawice
Bardzo ważnym punktem są porządne rękawice. Jeśli planujemy sparingi (i potem turnieje) to musimy dłonie zabezpieczyć najlepiej jak się da. Tutaj niestety też trochę wydamy. Do kijów / ertalonów / piankowców wystarczą nam takie na pół gwizdka. Wiele osób używa rękawic hokejowych ale odradzam.

Różnego rodzaju rękawice szermiercze też nam się nie przydadzą, bo są projektowane z myślą o sportowych szablach, floretach etc. Miecz (lub choćby jego wersja treningowa) może być nawet cztery razy cięższy od współczesnej białej broni sportowej.

Najlepszym rozwiązaniem jest kupno porządnych rękawic rycerskich. Najbezpieczniejsze są XV wieczne rękawice płytowe (łyżki, żółwiki). Jeśli jednak chcemy trenować pod konkretną epokę to najlepiej sprawić sobie pasujące rękawice.

Unikniemy w ten sposób podwójnych kosztów, a te są znaczne. Niestety, w tym temacie (podobnie jak przeszywanica) nie ma zmiłuj się. Trzeba się wykosztować i wziąć najlepsze z możliwych na rynku. Jest to pewien problem, bo rzemieślników robiących taki sprzęt ze świecą trzeba szukać.

Ja w tej kwestii jestem bardzo wymagający i nie uznaję kompromisów. Nie ma, że tu trochę odstaje a tam trochę nie zasłania. Trzeba indywidualnie dopasować je pod siebie, bo każdy ma inne dłonie. A o kontuzję nietrudno, zwłaszcza jak ktoś zaczyna. Człowiek ma naturalny odruch zasłaniania się właśnie dłońmi.

Suspensor
Pod tą tajemniczą nazwą kryje się ochraniacz na krocze. Ze wszystkich modeli jeden nas interesuje. Mianowicie taki z wymienialną (najczęściej) sztywną wkładką. Zarówno te całe miękkie jak i całe sztywne nas nie interesują. Pierwszy nas nie ochroni a drugiego nie wciśniemy pod zbroję. 

Ciosy w kuleczki raczej rzadko się otrzymuje, ale to nie jest argument. Nawet mając założony suspensor ból jest trudny do wytrzymania. Nie ma co ryzykować. Mimo, że jest trochę niewygodny (idzie się przyzwyczaić) to jest niezbędnym wyposażeniem każdego mężczyzny. Jak głosi przysłowie: "Można żyć bez jaj ale smutno".

Panie raczej nie stosują tej części, ale zamiast tego noszą ochraniacz na biust. Ponoć niezbędny.

Korpus
Jak pisałem na początku tego rozdziału - obowiązkowo przeszywanica. I jeśli nie walczymy na stal* to w zupełności nam wystarczy. Ciosy padające na to miejsce są stosunkowo rzadkie, a oprócz tego mamy tam sporo mięśni i tłuszczu.

Również w tym przypadku nie wzorujemy się sportową szermierką. Wszelkie plastrony są robione z myślą o zabezpieczeniu człowieka przed pchnięciem, a więc w tym przypadku bezużyteczne.

Najlepszym rozwiązaniem będzie znowu pancerz z epoki. Najlepiej aby był sztywny (czyli nie kolczuga). Można się pokusić o własnoręczne zrobienie płatów. Koszty są niewielkie, ale wymagają sporo pracy.

Kończyny
Zasadniczo dopóki nie robimy sparingów na stal* nie ma potrzeby zasadniczo opancerzać kończyn. Sama przeszywanica powinna nam w zupełności wystarczyć. Ewentualnie możemy zastanowić się nad piszczelami, gdyż w tym miejscu jest praktycznie goła kość.

Jeśli ktoś się uprze, że musi mieć pancerze to najrozsądniejszym wyjściem będą repliki historyczne. By oszczędzić nieco grosza można samemu zrobić zbrojniki. Są też różne kombinacje pancerzy ze styrogumy, ale chyba nie ma sensu ponosić podwójnych kosztów.

Alternatywy
Z racji tego, że nie ma zaprojektowanego sprzętu do treningów szermierki mieczem nie masz możliwości wybrania w sklepie sportowym zestawu, który Ci pasuje. Możesz poszukać rzemieślników, którzy się tym tematem zajmują, ale nie ma ich wielu (więc wybór dość skromny).

Najpewniej sprzęt będziesz musiał zorganizować sobie sam. Na całym świecie ludzie kombinują z różnymi patentami. Jedyne co mogę doradzić to, żeby przed ostrymi walkami sprzęt porządnie przetestować. Jak są najmniejsze wątpliwości co do bezpieczeństwa to lepiej nie ryzykować.

Uwagi końcowe


Naszym celem jest posiadanie taniego i bezpiecznego sprzętu. Zanim weźmiemy się za kupowanie specjalistycznych ochraniaczy do tłumienia zamieszek powinniśmy się dobrze zastanowić, zwłaszcza gdy naszym docelowym punktem jest replika zbroi. Często lepiej będzie dołożyć kilka złotych i kupić epokowy pancerz, który będziemy mogli używać na turniejach rycerskich.

Jeśli chodzi o plastikowe ochraniacze to lepiej kupić najtaniej jak się da i resztę odłożyć. Wygląd nie ma większego znaczenia, bo tego sprzętu i tak będziemy używać wyłącznie na treningach. Dlatego możemy sobie pozwolić na zluzowanie. Ale pamiętaj! Na imprezie nie ma zmiłuj, rycerz musi wyglądać jak talala.

I jeszcze bardzo ważna rzecz. Należy pamiętać aby przestrzegać rycerskiego BHP! Zbroje i miecze powinny być wyczyszczone i zakonserwowane. Wszelkie zardzewiałe miejsca trzeba porządnie wyczyścić a zadziory spiłować. Paski wymienić, dziury w kolczudze pozałatać. Szaty bojowe pozszywać.

Na treningach możemy się ratować szarą taśmą, którą zawsze powinniśmy mieć przy sobie. Ale na następny trening trzeba przyjść z zareperowanym sprzętem. A co dopiero na turniej!

I najważniejsze. Jeśli uszkodzeniu uległ jakiś kluczowy dla bezpieczeństwa element pancerza (np. palec od rękawicy) to pod żadnym pozorem nie powinniśmy kontynuować walki w takim sprzęcie. Pamiętajcie o prawie Murphy'ego - jeśli coś może pójść nie tak, to na pewno pójdzie.
______
*  nie dotyczy federów


Jeśli chcesz poczytać więcej o podstawach walki mieczem to wróć do spisu treści albo przejdź do następnego tematu.

Aktualizacja: 27-09-2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz