Niezmiernie ciekawą rzeczą we współczesnym Ruchu Rycerskim jest zjawisko całej rzeszy "rycerzy pasowanych", którzy nie dość, że nie jeżdżą konno to jeszcze się ich panicznie boją.
Otóż rycerstwo jest w sposób nierozłączny związane z religią, wojną i końmi. Samo słowo "rycerz" pochodzi od niemieckiego "ritter" co oznacza jeźdźca. Podobne analogię są również w innych językach. Choćby francuski "kawaler".
Dlatego uważam, że jeśli ktoś bierze się za odtwarzanie rycerza to - siłą rzeczy - musi potrafić poruszać się konno. Tak samo jak musi umieć posługiwać się mieczem. I koniec debaty. Poza tym trochę śmiesznie to wygląda gdy spieszonego rycerstwa jest znacznie więcej niż kawalerii. I w ogóle nie oddaje realiów epoki.
Rozumiem, że nie zawsze można sobie pozwolić logistycznie na konie. Jednak problem tkwi raczej w podejściu ludzi. Ciekawą obserwacją jest fakt, że często podczas "pokazów" ludzie dziwią się na widok koni. A niby jak w takich ciężkich zbrojach mamy się poruszać?
Aktualizacja: 11-02-2014
Aktualizacja: 11-02-2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz