sobota, 8 czerwca 2013

Kochany brak świętości

Nie ma świętości w polskim internecie. Możesz być pewien, że jak tylko coś wrzucisz, to zawsze znajdzie się ktoś, kto obrzuci to błotem. Czy tylko u nas takie zjawisko istnieje? Nie mam pojęcia, ale to nieważne. Ważne jest to, że my - Polacy - możemy się nim poszczycić wyjątkowo. Mamy powód do dumy.


I piszę to całkiem serio. Ale do czego piję? Otóż ostatnio fala takiego hejtu wybuchła na FREHA (co zresztą się zdarza cyklicznie). Oberwało się polskiej reprezentacji na Bitwę Narodów. Zostali zmieszani z błotkiem, za to że, krótko mówiąc dali dupy. A obiecali medale.

Ale nie o Bitwie Narodów chcę tu pisać. Chciałbym przedstawić bardzo ważną rolę jaką pełni internetowy hejt, a przy okazji wypowiedzieć się odnośnie kilku procesów myślowych, które z myśleniem mają mało wspólnego.


Dobry hejt nie jest zły!
Każda krytyka jest sygnałem i zawsze jest uzasadniona. Nawet jak myślisz, że nie jest. Jest. I zapamiętaj to sobie. Przede wszystkim przedstawia inny punkt widzenia. Punkt, który pozwala nam w porę zmienić własny tor działania (czy myślenia) nim dojdziemy do ekstremum. 

Ale ludzie nie lubią krytyki. Lubią myśleć, że są nieomylni oraz, że zawsze mają rację. Na pewno przekonałeś się o tym wielokrotnie. I nawet jeśli udowodnisz komuś, że się myli to zazwyczaj będzie brnął w zaparte, bo przyznanie się do pomyłki może świadczyć o tym, że jest głupi (gdyż popełnił błąd). A przecież nikt nie lubi być głupim.

Jednak człowiek jest głupi całe życie, bo taka jest jego natura. Od bardzo wielu czynników zależą nasze decyzje oraz sposób myślenia, a często jest to brak wiedzy. Nie da się wszystkiego wiedzieć, dlatego nie ma ludzi nieomylnych. I prawdziwą głupotą jest tutaj brnięcie w zapartą nieomylność, a nie przyznanie się do błędu. Prawdziwą mądrością jest wiedzieć o swoich ograniczeniach (wiem, że nic nie wiem).

Nawet jeśli rozdajesz (za własne) głodnym dzieciom obiadki, to też znajdzie się jakiś hejter. Dlaczego? Przecież robisz mega ważną i porządną rzecz, bo przecież nie dość, że rozdajesz obiadki to jeszcze głodnym dzieciom. Tylko typ bez serca może to krytykować. Otóż nie. Mawiają, że każdy kij ma dwa końce i jest to święta prawda. Takim działaniem oduczasz dzieci samodzielności i zaradności, bo po co mają się starać skoro i tak dostaną obiadek, gdyż są biedne?


Po hejcie ich poznacie!
Poznać człowieka można po własnie po hejcie. Zarówno po tym w jaki sposób krytykuje i po tym jak znosi krytykę. To drugie jest ważniejsze, bo świadczy o człowieku. Dlatego za każdym razem, gdy ktoś ci postawi jakiś zarzut, powinieneś się zastanowić kim jest ta osoba, o co mu chodzi i dlaczego tak pisze. Ślepe próby bronienia się czy wytłumaczenia swoich niedoskonałości - wrzucając przy okazji innym - definiują głupca.

Bo jak inaczej nazwać osobę, której nie dość, że brak pokory to jeszcze wymyśla naprawdę żałosne powody, które niby go usprawiedliwią. Nawiązując tu do dyskusji na moim ukochanym forum, to niepowodzenie polskiej kadry, było usprawiedliwiane argumentami typu: "nie wszyscy mogli pojechać bo mają dzieci/żonę/pracę/kota/sesję/skarpety za ciasne", "a kim ty w ogóle jesteś?", "hejtujesz bo sam byś chciał tam jechać", "nie było cię tam Jarek" albo "zamiast krytykować to zrób lepiej i nam pokaż".

Nie będę się odnosił do każdego argumentu, ale zwrócę uwagę na istotne kwestie. Akurat jeśli chodzi o przypadek Bitwy Narodów, tutaj mowa o reprezentacji narodowej, więc to trochę inny przypadek. Niemniej jeśli ktoś chce reprezentować cały kraj, czyli 40 milionów Polaków, to argument, że "nie mogę jechać bo nie dostanę wolnego" jest słaby. Albo traktujemy nasze hobby poważnie (nie tylko chodzi o reprezentowanie narodu ale w ogóle) albo jest to nasze zajęcie na chwilę wolnego. Na weekendowy turniej w Pipidówach Dolnych można z tego powodu nie pojechać, ale gdy chodzi o ważne sprawy to nie ma zmiłuj.

Argumenty typu "nie znasz się to nie krytykuj" czy "jak jesteś taki mądry to pokaż, że umiesz lepiej' są z jednego worka. I o ile nie każdy może mieć talent, chęci czy możliwości by walczyć wybitnie, tak każdy ma rozum by to ocenić. Argumenty przytoczone tutaj są tak żałosne, że ten wymieniony wyżej to mały pikuś. Jak nam majster źle remont zrobił to idziemy się kłócić czy siedzimy cichutko, "bo sami tego lepiej nie zrobimy"? Nie trzeba się znać, żeby widzieć, że jest chujowo. Podobnie sprawa się ma we wszystkich kwestiach. Czy tylko reżyser może określić, że film jest dobry? Czy tylko malarz może ocenić obraz? Czy trzeba być kucharzem,  żeby dobrze gotować?


Prawo kija
Teraz przyjrzyjmy się drugiej stronie. Ważne jest kto krytykuje. Bo jeśli to anonimowy profil (a raczej jemu się tak wydaje, bo anonimowość w sieci nie istnieje) to są spore szanse, że ta wypowiedź nie będzie miała żadnej wartości.

Jeśli są to ludzie znani, podpisani i w logicznny sposób wyrażają własne zdanie, to choćby jechali jak po burej suce należy pokornie spuścić głowę i przemyśleć kwestię.  Jeśli nie mają racji to nawet nie musimy pisać odpowiedzi, bo temat sam się obroni. I po tym poznaje się klasę człowieka. A mało klasy jest w usprawiedliwianiu się na siłę czy w emocjonalnej pyskówce na forum
 
Niestety, tylko jedna z wypowiadających się osób zareagowała na tym forum z klasą, a ta osobna ma naprawdę dużo do powiedzenia w temacie. Zobiło to na mnie ogromne wrażenie.

I choćbyśmy byli najbardziej zasłużonymi osobami na świecie to nic nie daje nam prawa do postawy rozszczeniowej. To, że jestem wielkim panem rycerzem nie znaczy, że mi się cokolwiek należy. Na szacunek trzeba sobie zapracować. I z tego co widzę, sporo z RR o tym zapomniało i wydaje im się, że ociekają zajebistością a ludzie się zabijają by ich wielbić.


Tyle na dziś, choć w temacie jeszcze wiele do powiedzenia. Ale przecież i tak nie musicie mi wierzyć, bo przecież jestem tylko internetowym hejterem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz