piątek, 22 stycznia 2016

ŚP AD2015

Drogi pamiętniczku. Mam ostatnio taki (tu bardzo długo szukałem jakiegoś ładnego słowa, ale nie da się. No po prostu mam) zapierdol, że zaniedbałem publikowanie wpisów. Mam nadzieję, że dokarmianie profilu FB sprawiło, że przynajmniej nie padliście z głodu.


Dzisiaj też nie będzie pełnowartościowego wpisu. Podsumuję miniony rok na blogu oraz trochę u mnie.




Blog wrócił do życia w maju. Zaledwie trzy miesiące później niż planowałem. Niestety w lipcu przeszedł na tryb wakacyjny, w którym jest do dzisiaj. Mimo to w przeciągu całego roku dobił do niespełna 100 000 odsłon (byście się mogli wysilić i zamknąć już te 100 000). Rozkład wyglądał tak:



Jak widać kilka dobrych tekstów rozruszało bloga. Potem tryb wakacyjny uśpił nieco aktywność. Ciągłe publikowanie (nawet rzadkie) zapewnia ilość odsłon na dużo wyższym poziomie niż podczas przerwy. W ciągu roku odsłon było 99 086 co daje średnio trochę ponad 8 200 odsłon miesięcznie. Możemy to zmyślnie zaksięgować w ten sposób, że rok u mnie zaczął się w maju, a więc skrócony okres karencji i gdyby nie to już dawno podbiłbym internet. Ale u mnie jak zwykle bez ściemy - same fakty :-)

Każdy, kto wie co nieco o internetach rozumie, że ilość odsłon to ściema. Dane mające jakieś przełożenie na rzeczywistość to unikalne odsłony. A tych miałem 57 000. Oznacza to, że połowa polskiego Ruchu Rekonstrukcyjnego czyta mojego bloga :-)


Średni czas spędzony na stronie jest bardzo długi. Przebywacie tutaj aż minutę (!). To naprawdę niezły wynik, zważywszy że połowa tematów jest na pół minuty czytania. Współczynnik odrzuceń to tylko ¼. Oznacza to w uproszczeniu, że co czwarta osoba trafia na bloga i od razu z niego wychodzi. Oprócz pomyłek warto zwrócić uwagę, że w tej kategorii również są osoby, które są z blogiem na bieżąco i wchodzą tylko przeczytać najnowszy wpis. Czyli ponad 75% czytelników bloga znajduje na nim interesujące treści.

Rzućmy okiem na tematy, które ciekawią czytelników. Co dziesiąty wchodzi na stronę główną bloga. Tak po prostu. Dominują tematy związane z szermierką i walką - 7/10 najpopularniejszych tekstów. Wstyd trochę, bo są to teksty oznaczone w moim kapowniku jako “do poprawy”, gdyż ich warsztat i sposób przedstawienia myśli jest niezadowalający. Z dobrych wiadomości - już się wziąłem za aktualizacje i będą one wkrótce.



Tylko dwa nowe wpisy przebiły się do top10. To głupkowate “6 typów rekonstruktorów” oraz “Kiełbasiani rycerze”. To pierwsze napisałem na kolanie w 5 minut. Potem godzinę poprawiałem. To drugie uważam za jeden z lepszych moich tekstów w ogóle. Kontrowersyjny temat i wyrazista opinia na tyle, że pierwszy raz w historii bloga musiałem usuwać hejty. Pieszczony i doprawiany długie godziny. Wpis, który nie miał szans się przebić to “10 bzdurnych mitów o rycerzach”, który jest w zasadzie krótkim, powierzchownym komentarzem do linkowanego gęsto artykułu, który stanowił po prostu takie nagromadzenie bzdur, że nie wytrzymałem. Tekst szybko zdobył wasze uznanie i był często komentowany (nawet u mnie na blogu, co rzadko się zdarza) oraz udostępniany. Gdyby nie to, że został opublikowany 22 grudnia na pewno znalazłby się w top10. Niestety, niepełne 10 dni to za krótko.

Na koniec analiza jeszcze ruchu sieciowego. Czyli skąd trafiacie na bloga. I tu widać jak na dłoni - 48,9% wchodzi ciągle z wyszukiwarek. Dla mnie to trochę szok (nigdy tego nie zrozumiem), ale tak już na tym świecie jest. Niemal ¼ trafia na bloga za pośrednictwem social media, czyli FB. Sporą część stanowią odnośniki bezpośrednie. Najmniej osób (co per capita jest dziesiątą osobą) trafia z poleceń. A z tych jestem najbardziej zadowolony.




Co robić? Jak żyć?

Jeśli trafi tu jakimś przypadkiem inny bloger zajmujący się jakąś popularną dziedziną, pomyśli że 100 000 rocznie to nędza. Czy ja jestem zadowolony? Jak cholera. Chciałbym jeszcze raz zwrócić uwagę, że tematyka którą obrałem jest bardzo hermetyczna i trudna. Jest bardzo wąskie pole do pisana tekstów z czapy, bez wnikliwego wielogodzinnego (często wielodniowego czy nawet tygodniowego) przygotowania. Współczynnik ilości nakładu pracy na pisanie tekstu względem długości czytania wpisu jest po prostu śmieszny. Nawet w popularnej ostatnimi czasy - zdawałoby się bliźniaczej - tematyce historycznej jest łatwiej. Jednak z drugiej strony jest zainteresowanie rzetelną treścią w przystępnej formie.

Przede wszystkim, względem ostatniego roku jest to ponad 70% przyrost odsłon. Uwzględniając cztery miesiące, podczas których blog nie był aktualizowany oraz kwartalny tryb wakacyjny (zaledwie 2 wpisy miesięcznie) uważam, że to bardzo przyzwoity wynik. Rok 2016 będzie należał do mnie!

Zmiany jakie udało mi się zrobić na blogu to przede wszystkim podniesienie jakości wpisów. Wreszcie zaczęły mi się podobać, są dopracowane i takie jakie mają być. A będą jeszcze lepsze! Oprócz tego wyrzuciłem śmieszne obrazki i filmiki na FB oraz aktualności i ciekawe linki. Dodatkowo niedawno ruszyłem z nową fejsbukową serią - Średniowiecze, czyli Ciemne Wieki - w której ironicznym tonem udowadniam, że wiele współczesnych urządzeń powstało właśnie w średniowieczu, niesłusznie uważanym za epokę naukowej zapaści. Na blogu pozostawiłem tylko konkrety.

Oprócz tego wznowiłem działalność rekonstrukcyjną. Póki co trenujemy ostro i przygotowujemy się do wielkiego “koming ałtu” (chociaż ostatnio ten związek frazeologiczny ma określoną konotację). Nazywamy się Gdańska Szkoła Rycerska i możecie nas podglądać na FB. Śledźcie, bo warto. Już wkrótce będziemy stanowić nową jakość na polskiej scenie rekonstrukcyjnej.

A teraz trochę o porażkach. Nie udało mi się przenieść na nową witrynę. To nastąpi jednak wcześniej niż później. Prawdopodobnie dopiero po tym uda się uruchomić normalny tryb publikowania wpisów (chciałbym utrzymać tempo jednego wpisu tygodniowo). Nie udało mi się też rozruszać kanału YT. Choć istnieje jest jeszcze sztywniejszy niż blog. Dobrze, że przynajmniej jeszcze nie śmierdzi rozkładem.

Śledźcie bloga, bo w 2016 będzie się działo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz