Jako znany internetowy troll często prowadzę dyskusje na różne tematy z różnymi ludźmi. Na temat dyskusji napiszę jeszcze kilka słów, ale teraz chciałem się podzielić pewnym spostrzeżeniem. Bardzo ważne jest definiowanie pojęć, bo nawet jeśli rozmówca deklaruje, że wie o co chodzi, to zapewne inaczej to rozumie.
Język się zmienia, więc pojęcia również. Jest to naturalny proces i nie zmienimy tego. Oczywiście nie jest to argument za stosowaniem poliporawnej nowomowy, bo to trzeba tępić. Chodzi mi o to, że każdy człowiek obraca się w nieco innym gronie znajomych, więc nieco inaczej się komunikuje - nawet jeśli używa tych samych słów. I mimo, że władamy tą samą mową to nasz język jest różny. Każdy kto uczył się chińskiego wie coś na ten temat.
Ale żeby nie być gołosłownym przykłady. Antysemitą kiedyś zwano osobę, która nie lubi Żydów. Dzisiaj nazywa się tak osobę, której nie lubią Żydzi. Faszystą kiedyś nazywało się narodowego socjalistę, dzisiaj każdego kto głosi niepoprawnie politycznie hasła. Murzynem... A tak na poważnie. Przerażające jest to, że ostatnio nawet słowo "pedzio" (zdrobnienie od pederasty - który jest medycznym terminem) usiłuje się zrobić pejoratywnym (czyli obraźliwym). Jeszcze 10-15 lat temu nikt nie znał słowa "gej" i wszyscy mówili "pedzio" albo "pedał".
Wniosek z tego taki: nie należy przywiązywać do nazewnictwa zbyt wielkiej uwagi, gdyż za kilkanaście lat się ono zmieni. Nie należy się czepiać słówek, gdyż to nie ma sensu. Natomiast należy precyzować swoje myśli i wymuszać to na innych. Tylko wtedy nasze języki staną się jednolite i będziemy mogli się zrozumieć.
I na dowód mojej tezy, Zygmunt Gloger powie nam jak dawniej rozumiano tytułowy wyraz. Tych dowodów oczywiście mógłbym wymieniać więcej, bo jest tego całkiem sporo. Nie widzę sensu w przeklejaniu treści, która i tak jest w sieci. Jak ktoś chce to zachęcam do samodzielnego szukania.
Stolec, stolica, czyli wielkie krzesło, oznaczał dawniej tron monarszy, krzesło królewskie, sądowe, zwierzchnią władzę, świecką lub duchowną, wreszcie kazalnicę. Rej w Postylli pisze: „Da mu posieść Pan stolec Dawidów ojca jego”. Ks. Wujek mówi: „Święty Piotr otrzymał stolec wszystkiego świata”. Marcin Bielski powiada: „Popiel z Krakowa do Gniezna przeniósł stolec swój, a potem do Kruszwicy”. Stryjkowski wyraża się: „W Kiernowie księżę Kiernus stolcem mieszkał”. W ciesielstwie polskiem stolcami zowią się słupy, dźwigające podciąg, na którym opierają się krokwie zwykle w połowie wysokości dachu.
Stolec wdowi. Podług drugiego statutu Litewskiego, każda wdowa szlachcianka dopiero po 6-ciu miesiącach od śmierci męża zamąż iść mogła, a to obowiązkowe półroczne wdowieństwo zwało się w języku prawniczym „stolec wdowi”. Uchybiająca przeciw temu traciła zapisane od męża wiano, jeżeli zaś wiana nie miała, to płaciła karę „dwanaście rubli groszy” dzieciom swoim, a w ich braku krewnym pierwszego męża.
Źródła:
Zygmunt Gloger "Encyklopedia Staropolska"
Swieta prawda.
OdpowiedzUsuńJa od siebie dodam tylko ze jezyk pisany nienadarza za jezykiem mowionym.
Mowiony sie zmienia, a pisany pozostal daleko z tylu.
Dawne h i ch, to byly dwa odmienne dzwieki, dlatego zapisywano je odmiennie.
A litery, no coz, litery ktorymi sie poslugujemy to lacina ktora nigdy nie oddawala specyfiki polskiego jezyka.
Poza tym, polacy dbaja o ortografie,ale nie omowe: nie mowia woDka, polacy mowia woTka, nie mowia maG, mowia maK itd. itp.
Problemów językowych narobiła też biurokracja. Uchwały o poprawnym pisaniu miały ujednolicić i usystematyzować język polski. Być może i rozwiązały część problemów całkiem skutecznie, ale za to przysporzyły nowych.
UsuńPrzykładowo "żuraw" i "żóraw" to dwie różne rzeczy. Pierwsze to nazwa ptaka, drugie to rodzaj dźwigu portowego. Po ustawie słowo "żuraw" określa oba. Również usankcjonowano niektóre błędne pisownie, takie jak Jakub. Dawniej pisano Jakób.