wtorek, 22 marca 2016

Nie będzie mi się tu gówniarz panoszył

Wpis ze sporym opóźnieniem. Do jego napisania zainspirowała mnie fala hejtu na doradcę Ministra Obrony Narodowej, która opierała się wyłącznie na młodym wieku pana Edmunda Jannigera. Szczerze mówiąc z niedowierzaniem oglądałem to co się dzieje w mediach społecznościowych. To było naprawdę smutne.

Co ty synku wiesz o fechtunku?

Nie będę się zbyt często odnosił do sytuacji w bieżącej polityce, choć siłą rzeczy jest to temat mocno powiązany z historią. Od razu uspokoję czytelników, że nie będzie tutaj komentarza politycznego faworyzującego którąkolwiek ze stron (czyt. wszyscy dostaną po równo ;-) ). Gdy już sobie to wyjaśniliśmy to mogę przejść do rzeczy. 


Młodość. Wszyscy chwalą jej zalety. Czas kiedy człowiek jest zdrowy, piękny i sprawny. Szybko się uczy, ma świeże spojrzenie na różne sprawy, gdyż jeszcze nie zdążył utknąć w bagnie uprzedzeń, zależności, konwencji i konwenansów. Aczkolwiek okazuje się, że to wszystko jest guzik warte za każdym razem, jeśli tylko ktoś młody odnosi sukces albo ma coś mądrego do powiedzenia.

Tak było kiedy media ogłosiły, że nowym doradcą MON został niespełna 20-letni Edmund Janniger. Nagle wybuchła fala oburzenia. Jak to taki gówniarz może być doradcą ministra? Co ten synek może wiedzieć o życiu? Ledwo wczoraj na chleb mówił beb. Fabryka memów otworzyła nawet specjalną linię produkcyjną poświęconą wyłącznie temu wydarzeniu, zalewając internet co rusz to nowym obrazkiem.

Krótko podsumowując to co ludzie robili - wstyd i żenada. Triumf głupoty. Ty też się nie popisałeś. Widziałem twojego fejsbuka. A teraz marsz do kąta!


Jeżeli jesteś z gatunku tych idiotów, którzy uważają, że "starszym należy się szacunek" to możesz sobie odpuścić czytanie dalszej części wpisu. Nic tu nie znajdziesz, a jeszcze okaże się, że zasady w które wierzyłeś całe życie są bzdurą.

Otóż sprawa wieku jest wielowarstwowa. Przeplatanie się różnych wątków może niektórym (tym mniej sprawnym mentalnie) przysłaniać obraz całości. Najważniejszym aspektem pierwszeństwa wieku jest doświadczenie. W dawnych czasach ten element przesiąknął do naszej kultury nie bez powodu. Otóż z racji dużo krótszego średniego czasu życia ludzi, osoby którym udawało się dożyć sędziwego wieku musiały wykazać się jakimiś korzystnymi dla społeczeństwa umiejętnościami. Trzeba było przeżyć na wojnie, uniknąć choroby czy śmierci w jakiś idiotyczny sposób (co jak wykazują Nagrody Darwina wcale nie jest takie proste).

Rozwój cywilizacji sprawił, że dziś byle kretyn dożyje do emerytury. Nie trzeba się wykazać niczym, bo państwo podsuwa obywatelowi wszystko pod nos. Może nie będzie to hajlajf z czerwonymi dywanami i szampanem, ale z głodu nie zdechniesz. Dlatego wiek jako kryterium oceny człowieka zupełnie straciło swoje znaczenie. Nadal zgadzam się ze stwierdzeniem, że starszych trzeba szanować, ale na tej zasadzie jak należy szanować każdego człowieka. Nic ponad to, chyba że konkretna osoba się dla nas jakoś zasłużyła. Ale o tym za chwilę.

Dochodzimy zatem do momentu, w którym okazuje się, że kryterium wieku nie jest niczym szczególnym. Oczywiście jest tutaj bardzo mocna sugestia, że im starszy człowiek tym więcej w życiu widział i jest mądrzejszy. Ale podkreślę jeszcze raz, jest to tylko trop, który w żadnym wypadku nie przeważa szali. W dzisiejszych czasach względnego spokoju (wojny przenoszone są poza terytorium państw je rozpoczynających) oraz powszechnego dostępu do sieci nic nie stoi na przeszkodzie dla ambitnych (w każdym wieku) by zdobywać wiedzę oraz umiejętności. Tym bardziej, że starsze osoby mają często niechęć do nowinek technologicznych.

Kolejnym argumentem świadczącym, że wiek może być tylko mnożnikiem szacunku (a nie jego wartością bazową) najlepiej uzasadni Pan Żul. Bardzo chciałbym zobaczyć jak osoby krzyczące o szacunku dla starszych zachowują się względem starego pijaka, który podchodzi na parkingu przed marketem z nieodłącznym "kierowniku, daj psiont groszy na piwko". Coś mi się wydaje, że lwia część odprawia ich słowami, które wyrażają wiele emocji, ale szacunku to na pewno nie.

Kolejna sprawa - ilu znacie dziwaków spod typu "stary a głupi". Osoby, które przy każdej okazji nie omieszkają podzielić się ze światem swoimi poglądami (najczęściej politycznymi). Nie macie wujka Romka, który u cioci na imieninach musi wygłaszać swoje mądrości? Jak rozumiem wszyscy domagający się szacunku dla starszych dzielnie wprowadzają w życie rady wujka Romka, a na pewno żaden z nikt nie powiedział "wujek, przestań już te głupoty wygadywać".

Podsumowując. Nie zgadzam się z tym, że starszym należy się bezwzględnie szacunek. Nie uważam, żebym musiał słuchać rad wujka nie mającego zielonego pojęcia w tematach, o którym nieustannie się wypowiada. A Pan Żul nie jest doświadczonym degustatorem trunków, tylko starym pijakiem.

Bardzo słabe jest również mierzenie innych swoją miarką. To, że mając dwadzieścia lat i na tym swoim kulturoznastwie priorytetem dla ciebie było zabalowanie co weekend na imprezie i nawalenie się jak szpadel, a zaliczenia studiów załatwiałeś na pandę to naprawdę NIE OZNACZA, że cały świat tak stoi. Są na tym świecie ludzie, którzy mając kilkanaście lat osiągnęli więcej, niż ty kiedykolwiek dasz radę.


Zatem z dedykacją dla wszystkich zbulwersowanych przygotowałem małe zestawienie osób rządzących naszym krajem przez kilkaset lat. Normalnie patrząc co to za szczypiorki były to, aż dziw bierze, że państwo polskie przetrwało do dziś.


  • Kazimierz I Odnowiciel objął władzę w państwie gdy miał 18 lat.
  • Jego syn, Bolesław II przejął państwo w wieku 16 lat.
  • Bolesław Krzywousty w wieku 21 lat (był to 1107 rok) został księciem Polskim, bo było wynikiem jego niemal 10-letnich starań (!).
  • Bolesław IV Kędzierzawy miał 16 lat gdy otrzymał tytuł księcia Mazowsza. Zanim został księciem Polski musiał poczekać jeszcze 8 lat.
  • Tytuł księcia w wieku 16 lat (maksymalnie, gdyż dokładna data urodzenia nie jest znana) zdobył brat Bolesława IV - Mieszko III Stary. A Stary, bo na tytuł księcia zwierzchniego Polski musiał jeszcze sporo poczekać.
  • Wacław II został królem Czech mając całe 7 lat (w 1278 roku). Co prawda pod okiem regenta był do ukończenia 15 roku życia. Dopiero po 1285 mógł sprawować władzę samodzielnie (!). Tytuł króla Polski otrzymał dopiero w 1300 roku.
  • Natomiast jego następca - Wacław III - otrzymał tytuł króla Polski i Czech mając 16 lat. Nie zdążył otrzymać jednak korony, bo rok później został zamordowany.
  • Władysław Łokietek w wieku 15 lat współrządził wraz z braćmi.
  • Kazimierz Wielki został koronowany w wieku 23 lat.
  • Jadwiga Andegaweńska została królową Polski mając 11 lat.
  • Jeszcze lepszy wynik osiągnął Władysław Warneńczyk zostając królem Polski zanim skończył 10 lat. Niestety, był królem tylko połowę swojego życia, bo po 10 latach od otrzymania korony zginął pod Warną.
  • Brat jego (Kazimierz Jagiellończyk) został królem mając dopiero 20 lat. Aczkolwiek tytuł Wielkiego Księcia Litewskiego sprawował od 13. roku życia.
  • Pierwszy elekcyjny król Polski - Henryk Walezy - został wybrany w roku 1573, gdy miał 22 lata. Króla Zygmunta Wazę wybrano, gdy ten miał 21 lat.


Na koniec importowany gratis:

  • W wieku 10 lat Aleksander Macedoński odziedziczył państwo. W wieku 22 lat rozpoczął kampanię w Azji Mniejszej, która każdy wie jak się skończyła.

7 komentarzy:

  1. Mam wrażenie, że ci "młodociani" królowie otrzymywali koronę w tak młodym wieku nie za jakieś specjalne zasługi czy mądrość ale dlatego, że poprzednik uprzejmie kopnął w kalendarz. Niemniej jednak zgadzam się z tym, że w dzisiejszych czasach przy niesamowitym dostępie do informacji łatwiej jest wchłonąć wiedzę nawet (a właściwie szczególnie) w młodym wieku. Tylko trzeba chcieć. A jak słusznie zauważyłeś szacunek należy się każdemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Autor pisze, że bohater artykułu ma niespełna 20 lat... Czy to znaczy, że tak wysokie stanowisko objęła persona posiadająca tylko średnie wykształcenie? A tak w ogóle to myślę, że w czasach współczesnych, w tej bańce mydlanej w której żyjemy (to znaczy środowiska w którym praktycznie nie ma tematu śmierci i innych okropieństw) ludzie dojrzewają znacznie wolniej. Podejrzewam, iż nastolatek w tamtych czasach był tak dojrzały jak 40-to latek w czasach współczesnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O panu Jannigerze można przeczytać chociażby na Wikipedii:
      https://en.wikipedia.org/wiki/Edmund_Janniger

      Znam wielu dorosłych, którzy są beztroscy jak dzieci. Znam też młodych, ale odpowiedzialnych. Skłaniam się ku twierdzeniu, że nie wiek ma tutaj kluczowe znaczenie, a sytuacja. Dlaczego w średniowieczu miałoby być inaczej? Jest wiele przesłanek, że było dokładnie tak samo.

      Usuń
  4. Średnia wieku w średniowieczu ok 30 lat. Rządzący do objęcia władzy przygotowywali się od dziecka, a obejmując ją jako małoletni, przez długie lata rządzili przy pomocy doradców (nie odwrotnie). Nastolatkowie, jako wydzielona grupa pojawia się dopiero po II Wojnie Światowej gdy warunki materialne i społeczne pozwoliły na przedłużenie "połowicznego dzieciństwa". Obecnie pojawiła się nowa grupa tego typu "dziestolatkowie", których "połowiczne dzieciństwo" trwa do 30-35 roku życia. Zatem autor użył ze wszech miar nietrafionych odniesień.
    Poza tym "doradca" to człowiek doświadczony, posiadający wiedzę i autorytet, na podstawie których władca/minister podejmuje decyzje. Mianowanie doradcą szefa MON młodego człowieka bez doświadczenia i wiedzy, a jak się okazało również autorytetu, to skrajna nieodpowiedzialność.
    To nie hejt, to głos rozsądku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Głosem rozsądku kierowałyby się osoby, które najpierw zaczerpnęłyby trochę wiedzy na temat danej osoby, a dopiero potem wypowiedziały. Tak nie było, więc był to zwykły hejt. A pan Jannigier nie jest zwykłym nastolatkiem.

    Media nie przekazywały w jakich sprawach doradzać miał pan Janniger. Może miał podpowiadać przy kupnie nowych czołgów, a może w sprawach PR MON względem młodzieży. O ile w tym pierwszym przypadku to faktycznie są podstawy do martwienia się o słuszność decyzji, tak w drugim nie jestem przekonany, że stary profesor nie trafi lepiej do młodych, niż "swój". Jest spora różnica między doradcą, a doradcą, prawda?

    Nie szukałem analogii w historii. Chciałem tylko wykazać, że osoby młode pełniły w historii ważne funkcje (w tym najważniejsze) i radziły sobie z nimi bardzo dobrze. Dlatego wiek nie może być jedynym kryterium.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się ten fragment wpisu dotyczący szacunku dla osób w podeszłym wieku i przyznam, że podzielam Twoje zdanie (ach te mądrości różnych "wujków Romków", których mottem życiowym powinno być powiedzenie "nie znam się, to się wypowiem"). Zestawienie tego z sytuacją pana Janningera to jednak moim zdaniem pudło - wg mnie w tym przypadku to była typowa nominacja "po znajomości". Oburzenie wywołał raczej nie tyle młody wiek (standardem jest, że w biurach poselskich jako asystenci pracują stażyści-studenci), co zestawienie "młody wiek + ważne stanowisko". Nawet jeśli jego głównym zadaniem miałoby być prowadzenie konta MON na fejsbuku (no ale do tego nie potrzeba mieć stanowiska "doradcy ministra"). Analogie do średniowiecza zupełnie nietrafione. PS. Jadwiga była królem Polski, nie królową (wiem, że wiesz ;-) )

    OdpowiedzUsuń