Niedawno napisałem notkę o organzacji państwa zakonnego. Krzyżacy wyróżniali się od innych zakonów rycerskich przywiązaniem do pochodzenia. Przynależność do takiej organizacji wiązała się z możliwościami awansu, kariery i sławy, których w ciasnych, zapchanych rycerstwem prowincjach europejskich starczało tylko dla pierworodnych. Dlatego Niemcy w sprytny sposób stworzyli sobie wentyl bezpieczeństwa.
Polityka Zakonu od początku była jasno powiązana z polityką Cesarstwa Niemieckiego. To właśnie rycerstwo germańskie stworzyło Zakon i kierowało nim aż do demilitaryzacji. Głównymi uczestnikami rejz (Goście Zakonni) jak i zaciężnymi byli właśnie ludzie z Cesarstwa. I mimo, że teoretyczne były to dwa różne państwa, to w praktyce Zakon był zbrojnym przedłużeniem niemieckiego ramienia.
Zachował się ciekawy list z połowy XV wieku, który opisuje następującą sytuację: Komtur krajowy z Alten Biesen przysłał do Prus kandydata - Wallończych z rody hrabiów Namur , potężnych władców cesarstwa. Wielki Mistrz, Ludwik von Erlichshausen, go jednak nie przyjął. Napisał póżniej list z naganą do komutra krajowego: " powinien on wiedzieć, że Krzyżacy są zakonem niemieckim i żadnych obcych nie przyjmują"
Nawet w baliwatach braćmi byli wyłącznie Niemcy.
Źródła:
A. Nadolski "Grunwald 1410"
E. Potkowski "Rycerze w Habitach"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz