niedziela, 11 sierpnia 2013

Strój dla dziecka na szybko

W związku z tym, że postanowiliśmy urozmaicić wakacje ośmioletniemu bratu Ani i zabrać go na "Oblężenie Malborka 2013", pojawił się problem - w co go ubierzemy?. Nie chcieliśmy, żeby biegał w t-shirt'cie i dżinsach, bo mógłby się dzieciak źle czuć. Z racji tego, że moje ciuchy nie bardzo na niego pasowały, wyjście było jedno. Uszyć coś na szybko. Oto co nam wyszło.







Co uszyć dla dziecka? Dublet czy tunikę*? 


  1. Dzieci szybko rosną. Szycie dopasowanych ciuchów wiążę się z dużymi kosztami, bo takie trzeba by szyć co sezon. 
  2. Dublet musi mieć podszewkę (więc zużyjemy dwa razy więcej materiału), a tunika nie. 
  3. Cotte simple łatwiej uszyć.
Te trzy argumenty przeważyły o tym co postanowiliśmy uszyć. Dochodzi jeszcze aspekt wątpliwej poprawności historycznej dubletu. Tunika pod tym względem jest "bezpieczna". Ale o tym poświęcę inny wpis. Wracając do tematu. Szatę uszyliśmy z resztek materiału, które zostały z mojego wappenrocka. Dobrze, że dzieciak nie jest większy, bo by nie starczyło materiału. Już i tak nie odcięliśmy fabrycznej krajki na tkaninie.

Użyliśmy chyba najprostszego wykroju jaki można zrobić, nieco zmodyfikowany do możliwości.

Rysunek poglądowy Wykorzystujesz na własne ryzyko.

A przez nasze możliwości rozumiem głównie ilość wełny. Wystarczyło "na styk". Wykrój podobny jak na zwykłą koszulę. Różnicą jest rozcięcie z przodu i wszycie klinów. Jeden duży i dwa mniejsze boczne - zszywane z dwóch kawałków. Nie ma tylnego rozcięcia, bo nie starczyło materiału na klin. Do tego dekolt dość duży, gdyż nie chcieliśmy robić żadnych rozcięć. Do tuniki użyliśmy szarej wełny, podobno bez żadnych domieszek. Dla ozdoby dostał mój herb na lewą pierś. Dzieci lubią takie rzeczy.

Ale tunika to nie wszystko. Stare giezło przerobiliśmy na koszulę. Z nogawicami nic nie wymyśliliśmy dlatego młody biegał w swoich czarnych getrach. Na szczęście za dużo ich nie było widać, bo tunika okazała się dość długa. Z butami też nic nie wymyśliliśmy, więc padło na sandały. Zamiast używać współczesnych pasków (bo dzień przed wyjazdem to za późno, by zrobić coś porządnego), młody dostał krajkę. Na imprezie Wojtek podarował mu kaletkę, więc Krzyś wyglądał tak:



Podsumowanie

Wiem, że do historyczności daleko, ale Krzyś nie jest naszym dzieckiem. Na imprezy będzie jeździł raz na rok (jak dobrze pójdzie), więc nie czuliśmy zbytnio potrzeby dodatkowego ładowania kasy. Koszt jaki ponieśliśmy na zrobienie tego całego stroju to: 0 zł (nie licząc zużycia prądu przez maszynę).

Moim zdaniem tunika wyszła super. Zwłaszcza, że alternatywą były te ścierki, które sprzedają na kramach jako tuniki dla dzieci. Swoją drogą młody wyglądał lepiej, niż niejeden dorosły na tej imprezie...


______

* Przez tunikę rozumiem cotte simple

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz