Pamiętam jak pojechaliśmy do Niemiec na turniej w roku 2004. W czasach gdy RR był w powijakach i bractwa dopiero obierały kierunki rozwoju, my poszliśmy w zbroje. Mieliśmy nieco mroczne, ale solidne pełne zbroje płytowe i w zasadzie tyle. Nawet przeszywanic porządnych nie mieliśmy. No cóż, takie czasy były, ale ja nie o tym.
Byliśmy na imprezie w Brandenburgii. Pierwszego dnia normalnie braliśmy udział w próbach do inscenizacji. Popołudniem udało nam się zorganizować pokaz walk. Taki mocno teatralny, ale sporo improwizowany, czyli rycerski holiłód. Oczywiście byłem jeszcze za młody i nie miałem dość sprzętu by sam brać udział, więc pełniłem funkcje "technicznego". Chłopaki zrobili stanardowy pokaz.
Co ciekawe, nasze widowisko zrobiło na Germańcach takie wrażenie, że żaden z nich nie chciał potem walczyć z Polakami na inscenizacji. Dlatego organizatorzy wymyślili, że mamy podzielić się na pół i walczyć między sobą. Bawi nas to do dziś.
No cóż, dla Zachodu wciąż jesteśmy dzikim ludem. I mimo, że uważają Polskę za kraj w miarę ucywilizowany to nasze walki wciąż budzą u nich przerażenie. Zmienia się to powoli, bo od dwóch lat reprezentacje zachodnio-europejskie biorą udział w Bitwie Narodów (przypomnę tylko, że na pierwszej edycji były tylko 4 nacje - Rosja, Białoruś, Ukraina i Polska), jednak nadal uważają bohurt za coś niezwykle brutalnego. U nas walki drużynowe są czymś normalnym i oczywistym.
No cóż, tak się walczy tu na Wschodzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz